Kandydatów na imperatorów uczciwie ostrzegam: nie będzie to poradnik w stylu „dziel i rządź”. Będzie o podziałach. I o Ewangelii.
Podziały społeczne nie są niczym nowym. To nie tak, że teraz ludzie są podzieleni, a kiedyś żyli w zgodzie i wzajemnej życzliwości. Jakoś tak już jest, że człowiek określa siebie w stosunku do innych – jedni są dla niego bliskimi (my), inni obcymi (oni). Czasem obcy staje się wrogiem. Wnikanie w przyczyny podziałów w danym społeczeństwie przerastają moje kompetencje. Nie zamierzam również wchodzić w rozważania na temat tego, czy opozycja my-oni wynika z jakiejś psychologicznej potrzeby. Jedno jest pewne. Na mapie relacji międzyludzkich są jacyś bliscy i są jacyś obcy; obcy mogą być przyjaźni lub wrodzy, mogą być podobni lub zupełnie inni; jednych akceptujemy, innych zwalczamy.
Teraz Ewangelia. Chrystus proponuje zupełnie inną mapę relacji międzyludzkich. Je i pije z celnikami i grzesznikami. Rozmawia z Samarytanką. Uzdrawia sługę setnika. Nie potępia jawnogrzesznicy. Łamie podziały, burzy obraz świata, podważa zastany porządek. Może dlatego przez wielu zostaje uznany za wroga?
Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10, 25-37) nie pozostawia złudzeń: bliźnim jest ten, kto okazuje miłosierdzie. Bliskość opiera się na miłości. Nieważne jest pochodzenie, rasa, wyznawana religia, opcja polityczna. Ludzie dzielą się na tych, którzy próbują czynić dobro i na tych, którzy się mu sprzeniewierzają. Ale ostrożnie z pochopnym osądem! Granica między dobrem i złem przebiega w poprzek ludzkiego serca i jest niewidoczna z zewnątrz.
Józef Tischner używa pojęcia „demonizmu”, by zapytać o to, czy człowiek jest w stanie wybierać zło dla samego zła. Jego odpowiedź jest negatywna – człowiek to nie demon i nigdy nie jest zły w sposób czysty, czyli taki, który polega na „umiłowaniu” zła. Człowiek często wybiera zło, myśląc, że to dobro. Czasem jego wybory wynikają z niewłaściwego rozeznania hierarchii wartości (w przypowieści o miłosiernym samarytaninie kapłan przedłożył rytuał nad miłosierdzie). W wielu przypadkach do wyboru zła skłania człowieka wewnętrzne zakłamanie, czasem zwyczajna słabość woli w zetknięciu z pokusą. Tischner przekonuje, że człowiek nie wybiera nigdy zła dla samego zła. I w tym sensie nie jest nigdy na nie skazany – zawsze może się zwrócić ku dobru. Stąd wezwanie do miłosierdzia i powstrzymywania się od oskarżeń wobec tych, którzy żyją i myślą inaczej.
Ewangelia wzywa nie tyle do szukania bliźnich, ale do bycia bliźnim dla każdego, kogo spotkamy na swojej drodze. Chrześcijanin wytykający palcami wrogów wiary i klasyfikujący ludzi na „naszych” i „obcych” nie odrobił chyba lekcji z miłosiernego Samarytanina.
„Każde on jest zdradą jakiegoś ty”, napisał Adam Zagajewski w wierszu pt. W cudzym pięknie. Piękne serce ma ten, kto w drugim widzi „ty”.