Mrok już nie jest mrokiem

Chrystus zmartwychwstał! Dwa słowa, które zmieniają historię świata.

Co znaczy, że zmartwychwstał? Tę prawdę można kontemplować w nieskończoność (Kościół robi to od wieków, a ona ciągle go przekracza). I może nie chodzi o zgłębienie całej tajemnicy, lecz uczestnictwo w niej? Może więc warto zadać inne pytanie: co dla mnie znaczy, że zmartwychwstał?

Jakie miejsca we mnie są jeszcze pełne śmierci? Gdzie w moim sercu ciągle drzemie mrok i chłód? A mroki bywają różne. Może nie kocham dostatecznie mocno, może brakuje mi czułości wobec najbliższych, może inni słyszą ode mnie tylko słowa krytyki, może nie niosę nadziei. Może nienawidzę siebie, może nie mogę sobie wybaczyć jakichś błędów przeszłości lub popełnionego zła, może nie wierzę, że jest dla mnie jeszcze nadzieja. Może bolą mnie rany zadane przez innych, może nie potrafię wybaczyć, może nie widzę nic poza bólem. Może najbliżsi mnie skrzywdzili, może ja skrzywdziłem najbliższych. Jaki jest mój mrok?

I nagle odsuwa się kamień, a do groty śmierci wpada poranne światło. Moje serce jest tą grotą, Chrystus jest światłem. On niesie życie tam, gdzie wszystko niszczeje od śmierci! On sam jest życiem. On sam jeden wszedł w najczarniejszy mrok, ale powstał i od tamtej chwili żaden mrok nie jest już mrokiem, światło zatryumfowało. A samotność? To potworne poczucie opuszczenia i niezrozumienia? Nawet samotność nie jest już osamotnieniem: On sam jeden był samotny, tam i wtedy (tam na Golgocie, w tamten piątek przed świętem Paschy), żebyśmy my już nigdy nie byli osamotnieni w naszej samotności.

I takiej wiary w zmartwychwstanie, które wkracza tryumfująco w życie i przemienia je w kwitnący ogród, życzę Wam wszystkim i samej sobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *