Miłość zwycięży. Ale jak?

Raniero Cantalamessa w książce pt. „Nasza wiara. Credo rozważane i wprowadzane w życie zapisuje:

„(…) na końcu miłość odniesie zwycięstwo nad wszelkiego rodzaju cierpieniem”.

To, że miłość zwycięży, każdy chrześcijanin słyszał wielokrotnie. Co jednak znaczy to zwycięstwo miłości? Na czym będzie polegać?

Najlepsza wiadomość świata!

Zatrzymajmy się chwilę nad tym stwierdzeniem. Miłość zwycięży. Czy to nie są najbardziej optymistyczne słowa, jakie można usłyszeć? Przyjrzyjmy się naszemu światu: ranimy innych słowami i czynami, siebie samych ranimy ciągłą samokrytyką i brakiem akceptacji, nie potrafimy okazywać miłości, zdradzamy czyjeś zaufanie. Ludzie ludziom gotują ten los. Chodzimy z poranionymi sercami, tęsknimy do miłości, na której moglibyśmy się oprzeć i mieć pewność, że nie jest to kolejna fatamorgana.

Nie bójmy się zobaczyć tego pęknięcia w świecie. To jednak dopiero pierwszy krok. Uznanie faktu, że ludzka miłość jest ułomna, może prowadzić w dwie strony. Pierwszą jest wewnętrzny pesymizm: skoro człowiek nie potrafi kochać, to ludzkie relacje muszą być pełne bólu. Lepiej nie budować głębokich więzi, żeby nie zostać zranionym i nie ranić. To droga wybierana przez wielu ludzi. Drugie podejście jest pełne nadziei: owszem, nie potrafimy kochać, ale to nie znaczy, że nie warto się miłości uczyć. Tak, będzie bolało. Tomasz à Kempis pisze wprost: „Miłując, nie można żyć bez bólu”. To prawda trudna do przyjęcia, ale negowanie jej niczego nie zmieni.

Gdzie tu nadzieja? – może ktoś zapytać. Chrześcijańska nadzieja na tym polega, że wierzy w ostateczne zwycięstwo miłości. Tak, żyjemy w pękniętym świecie, rodzice nie potrafią kochać dzieci, dzieci nie potrafią kochać rodziców, w małżeństwach nie ma ofiarności, proboszczowie nie służą wiernym, parafianie nie są wyrozumiali dla kapłanów. Przykłady można mnożyć. Żyjemy w pękniętym świecie, ale ten świat nie będzie taki na wieki! Gdy miłość zwycięży, zabliźni pęknięcie, uleczy zranione serca. Słowo „zabliźni” jest tu bardzo istotne. Nie chodzi o to, żeby o cierpieniu zapomnieć, żeby udawać, że go nie było. Chodzi o to, by je przemienić. Chrystus po zmartwychwstaniu pokazuje uczniom swoje blizny – tak Go rozpoznają.

Tryumf miłości

Cantalamessa opisuje zwycięstwo miłości, wykraczając poza utarte schematy myślenia. Miłość zatryumfuje na swój sposób – pokreśla. Miłość nie rozgromi zła i nie przepędzi go, ale przemieni zło w dobro, nienawiść w miłość. Czytamy w Księdze Jeremiasza (31, 13b):

„Zamienię bowiem ich smutek w radość,
pocieszę ich i rozweselę po ich troskach”.

Miłość przemienia. Nie usuwa tego, co było, ale przekształca i czyni chwalebnym. Płynie z tego proste przesłanie: Bóg cię akceptuje z Twoimi ranami, Bóg akceptuje twoją niedoskonałą miłość. Twoje serce, które tyle razy zostało zranione, twoje serce, które nie umie kochać – będzie przemienione. Na tym polega tryumf miłości! Niczego nie niszczy, a wszystko przemienia.

Czy mamy czekać aż do końca świata? Nie! Nasza niedoskonała ludzka miłość uczestniczy w Bożej miłości i jest jej przejawem. „Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas” – pisze św. Jan (1 J 4, 12). Skoro nasza miłość jest przejawem Bożej miłości, to również ma zdolność przemieniać świat. Już teraz możemy uczestniczyć w uzdrawiajej mocy miłości. Jak? Próbując kochać. Dobrem odpowiadając na zło, cierpliwością na wady drugiego, dobrym słowem na obelgi. Może brzmi to górnolotnie, ale takich sytuacji w życiu spotyka nas mnóstwo. Miłość uczy patrzeć inaczej. Chyba najważniejszą pracą, jaką możemy wykonać w sobie, jest uwierzenie, że miłość naprawdę przemienia – nawet jeśli nie widzimy efektów, nawet jeśli odpowiedzią na naszą życzliwość będzie pogarda, a na bezinteresowność – oskarżenie o naiwność i idealizm.

Miłość zwycięża świat!

2 thoughts on “Miłość zwycięży. Ale jak?

  1. Trudno o optymizm, kiedy nie ma daty, a czekamy od 2000lat.
    A jeśli w dodatku miłość musi boleć, to chyba trzeba zmienić formację lub kierunek.
    Pozdrawiam.

    1. Takie czekanie bez daty czasem rzeczywiście daje się we znaki:) Ale jednak przemieniające działanie miłości możemy obserwować już teraz. Wydaje mi się, że to takie „ślady” wieczności i obietnica.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *